piątek, 18 października 2013

~ Rozdział 4 ~

Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do pokoju, gdzie kłócili się Ariel, Brian i Emily. Okazało się, że weszłam w sam środek awantury.
- Matko Boska, Ariana! - krzyknął Brian - Gdzie ty byłaś?! Martwiliśmy się!
- I bardzo dobrze! - powiedziałam - Możesz teraz podziwiać moją dłoń! - odkleiłam plaster i pokazałam wszystkim ranę - Chcę wiedzieć co tu się dzieje! Dlaczego ten facet mnie skaleczył, czego on do cholery chciał?!
- Jezu, tyle nerwów... - złapał się za głowę i chodził nerwowo po pokoju w tą i z powrotem - Ty nic nie powinnaś wiedzieć!
- Podziękuj temu idiocie!
- Brian! - nagle krzyknęła Ariel i nastała cisza - Powiedz jej w końcu.
Brian spojrzał na Ariel, wziął głęboki wdech i powiedział:
- To nie miało być tak, to miało być zupełnie inaczej! Teraz może się stać coś Ariel...
- To lepiej, żeby się nie stało! - powiedziałam - Jeśli coś im zrobi, to za to słono zapłaci!
- Im? - zapytał Brian sprawiając wrażenie zaskoczonego, jednak po chwili spojrzał na Ariel, której zaczęły spływać łzy po policzkach
- Ja chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak... - zaczęła pociągać nosem - Ale będziemy mieli dziecko...
Brian usiadł na łóżku i schował twarz w swoich dłoniach.
- Dlatego chcę, żebyś jak najszybciej oddał im te pieniądze... - dodała - Nie chodzi tylko o nasze bezpieczeństwo, ale też o bezpieczeństwo tego dziecka...
- Ile jesteś im winny? - zapytałam wściekła, jednak po chwili przypomniałam sobie, że całej tej kłótni słucha Em, więc odwróciłam się w jej tronę i ppowiedziałam :
- Chyba powinnaś już iść, Emily... Nie powinnaś tego słuchać...
- Właśnie powinna... - powiedział mój brat - Pożyczyłem od niej kilka tysięcy, żeby zacząć powoli spłacać dług...
Spojrzałam na Brian'a z niedowierzaniem, a następnie takim samym wzrokiem na Emily. Miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
- Zrobiłeś co?! - krzyknęłam
- Słuchaj Ariana... - zaczęła Emily - Moi rodzice założyli mi konto w banku i wpłacili na nie 25 tysięcy na mój dobry start, a gadałam z Brian'em i mówił, że trochępotrzebuje, więc mu pożyczyłam...
- Tylko nie wiedziałem, że gnoje naliczą odsetki! - krzyknął Brian
- Nawet nie chcę wiedzieć ile od nich pożyczyłeś. - do oczy zaczęły napływać mi łzy - Ale jeśli coś stanie się mnie, Ariel, dziecku, czy nawet Em, będzie to twoja wina! Tylko i wyłącznie twoja! - rozpłakałam się i wybiegłam z sypialni brata
Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Po raz pierwszy czułam, że zawiodłam się na Brian'ie, ale i na Emily. Rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam - jak małe dziecko. Poczułam się, jakbym była dla wszystkich nic nie znaczącym śmieciem. Emily uderzała w drzwi, krzycząc, żebym otworzyła, ale ja miałam chęć zostać w tym pokoju do końca świata. Leżąc tak na łóżku - zapłakana, obrażona na cały świat dostałam sms'a od nieznanego numeru. " Cześć ;) Kiedy byłaś u mnie, jak opatrywałem Ci ranę zostałaś swój pierścionek ;D przyniosę Ci go jutro do szkoły- Austin ;D ". Spojrzałam na palec i rzeczywiście go nie było. Przez te nerwy nie zauważyłam, że nie mam tego pierścionka. Postanowiłam, że podołuję się jeszcze bardziej, więc wzięłam z biurka swoją mp4 i włączyłam najsmutniejszą pisenkę z listy - Anouk - Lost Z powrotem położyłam się na łóżku i nie wiedząc kiedy - zasnęłam.
Kiedy się obudziłam wszędzie było zupełnie ciemno. Mój pokój oświetlały  tylko latarnie stojące na podwórku, przed domem. Powoli zwlekłam się z łóżka i zapaliłam światło. Poszłam do łazienki, umyłam się i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i weszłam pod kołdrę.
Rano wstałam z myślą, że Austin odda mi w szkole pierścionek. Już nie mogłam się doczekać, gdyż dużo on dla mnie znaczył, ponieważ tata dał mi go przed swoją smiercią, mówiąc, że mama zawsze marzyła, że odda go swojej córce. Podeszłam do szafy i po dłuższych namyśleniach wybrałam czarne szorty, czarne Vans'y i bluzkę na krótki rękaw w kolorze pudrewgo różu. Prędko ubrałam się w ubrania i poszłam do łazienki, by wykonać poranną toaletę. Włosy upięłam w lekkiego koka i wróciłam do pokoju, by zapakować torbę. Kiedy to zrobiłam zgarnęłam ją z podłogi i zeszłam na dół. Wzięłam z blatu bana oraz klucze i wyszłam z domu. Idąc do szkoły myślałam o tej awanturze.
Kiedy doszłam do drzwi szkoły wzięłam głęboki oddech i weszłam do budynku. Nagle doskoczyła do mnie Emily.
- Ari, przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale Brian mi nie pozwolił! - powiedziała poddenerwowana
- Dziewczyno! Masz 18 lat, więc chyba umiesz o sobie sama decydować, prawda?! - krzyknęłam na nią - Sory, ale to nie dla mnie... - odwróciłam się i poszłam do swojej szafki
Otworzyłam ją i włożyłam torbę, a wyciągnęłam potrzebne książki.
- Ale chociaż mnie posłuchaj! - Em zaszła mnie od tyłu
- Nie, to ty posłuchaj! - odwróciłam się do niej - Nie chcę z tobą rozmawiać! Zraniłaś mnie, wiesz?! Muszę sobie to wszystko poukładać, ale sama! - zamknęłam szafkę i udałam się w stronę sali od francuskiego
Na żadnej lekcji nie mogłam się skupić nad tematami. Rozmyślałam o wczorajszym dniu, o Emily, Brian'ie... Zastanawiało mnie, dlaczego nie chcieli mi powiedzieć, dlaczego to przede mną ukrywali... Nagle z rozmyślania wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Była to obiadówka, więc poszłam na stołówkę, wzięłam tackę i ustawiłam się w kolejce po jedzenie. Jak zawsze na tackę trafił hamburger, frytki, troszeczkę sałatki i sok pomarańczowy. Usiadłam przy stoliku, gdzie akurat nikt nie siedział, gdzie miałam też widok na " scenę", czyli podest z trzema stolikami, gdzie siedzą ci najpopularniejsi. Przy jednym ze stolików siedziały dwie przyjaciółki Ally. Przy drugim stoliku jednak brakowało mi dwóch osób, a mianowicie Austin'a i Ally. Pomyślałam, że może znowu siedzą w którejś z toalet i Bóg wie, co wyprawiają.
Po lekcjach udałam się prosto do domu, na nikogo nie czekając. Podczas, gdzy szłam spokojnym tępem dostałam sms'a. Wyciągnęłam telefon i go przeczytałam " Hej Ariana : ) Przepraszam, że nie byłem w szkole i nie oddałem pierścionka, ale musiałem coś załatwić. Możemy się spotkać w parku za jakąś godzinę, przy ławce z podpisami ludzi ze szkoły? - Austy "
Bardzo zdziwiło mnie, że podpisał się "Austy", ale odpisałam potwierdzając spotkania i lekko, lecz nie za bardzo przyspieszyłam kroku, żeby się wyrobić.


--------------------------------------------------
I jest 4! Po półtora miesiąca, ale co tam! ;D Sami wiecie, jak to jest z tą nauką, wiecznie jakieś sprawdziany i w ogóle ;) człowiek na nic nie ma czasuu ;D Mam nadzieję, że Wam się podoba i nie będziecie podsypiały, czytając ;D + zachęcam do komentowania ;*


poniedziałek, 2 września 2013

~ Rozdział 3 ~

Po lekcajch poszłam z Emily odebrać ze szkoły jej brata - Hunter'a. Na szczęście po porannej awanturze z siostrą poszedł na lekcje, a nawet wyszedł z nich całkiem zadowolony. Całą drogę do domu opowiadał, co dziś się zdarzyło. Weszliśmy do domu, gdzie czekał już tata Em. Jak zwykle pichcił coś w kuchni, gdyż jest kucharzem na statku, pływającym do Europy. Zapachy rozchodziły się po całym domu. Po odrobieniu lekcji zeszłyśmy na dół do pana Jankowsky'ego zobaczyć co dobrego ugotował. Kazał nam usiąść przy stole i chwilę poczekać. Moment później postawił przed nami talerze, gdzie była pierść z kurczaka w małych kawałkach z makaronem ryżowym, w sosie słodko-kwaśnym. Jedzenie szybko zniknęło z naszych talerzy, ponieważ było pyszne. Podziękowałyśmy za dobry obiad i poszłyśmy do mnie.
Kiedy weszłyśmy do domu było cicho, lecz po chwili usłyszałyśmy cichutkie płakanie. Rzuciłam torbę w kącie i zaczęłam wchodzić po schodach, a Emily zaraz za mną. Będąc na pierwszym piętrze usłyszałam, że płakanie dochodzi z sypialni Ariel i Brian'a. Po cihcu tam weszłam i ujrzała płaczącą Ariel, siedzącą na łózku.
- Ariel... Co sie stało? - zapytałam - Czemu płaczesz?
Kiedy Ariel podniosła wzrok i mnie zobaczyła, szybko schowała coś pod kołdrę. Podeszłam do niej i obok niej ukucnęłam.
- Co tam schowałaś? - zapytałam
- Nic... - odpowiedziała pociągając nosem
- Ariel... Mów co się stało.
- No nic.
- Posłuchaj, ufasz mi? - zapytałam, a ona potwierdzająco kiwnęła głową - To pokaż mi, co tam schowałaś.
- Ja nie mogę...
- Przecież wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam, więc pozwól mi zobaczyć, co tam ukrywasz...
Ariel powoli zbrała rękę z kołdry, a ja wsunęłam swoją pod, aby zobaczyć tajemnicę Ariel. Tą rzeczą był test ciążowy. Moim oczom ukazała się niebieska linia w okienku, co mogło oznaczać tylko jedno...
- Matko Boska, Ariel! Ty jesteś w ciąży! - mocno ją przytuliłam, a ona jeszcze bardziej zaczęła płakać
- I w tym problem! - krzyknęła przez łzy - Nie chcemy z Brian'em dziecka przed ślubem, a to jest wypadek!
- A on już wie?
- Nie, ale muszę mu dziś powiedzieć ... Poza tym nie mogę go urodzić z jeszcze jednej przyczyny, ale tego już nie mogę ci na prawdę powiedzieć.
- To powiedziałaś, to to też powiedz.
- Nie mogę...
- No mów, Ariel! - namawiałam
- Nie możesz nic o tym wiedzieć, zaszkodzi ci to!
- Okej! - krzyknęłam - Cały czas z Brian'em traktujecie mnie, jakbym miała 10 lat!  Mam już tego dosyć, wiesz?! - podniosłam się i wybiegłam z pokoju
Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i wybiegłam z domu. Słyszałam za sobą krzyki Emily, ale nie zwracałam na to uwagi, tylko biegłam. Po jakichś 15 minutach biegu dotarłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam odpoczywać. Oddychałam ciężko i głośno, a czułam, jakbym miała zaraz umrzeć. Siedziałam i rozmyślałam nad zdarzeniem w domu. Zaczęłam żałować, że tak potraktowałam Ariel. Nagle do oczy zaczęły mi napływac łzy i spływać po policzkach. W pewnym momencie na tej samej ławce usiadł mężczyzna, około 40 lat.
- Witaj, aRiano. - powiedział, a ja się nie odezwałam - Co tam u twojego brata? - jednak ja nadal milczałam - Słonko, pytanie ci zadałem - powiedział już zdenerwowany, ale ja nadal nic nie mówiłam - No dobra... Sama tego chciałaś - złapał mnie za nadgarstek i wyjął z kieszni scyzoryk. Przejechał mi nim po dłoni, a ona zaczęła krwawić
- Powiedz braciszkowi, że jak nie odda kasy do końca tego miesiąca, to już cię nie będzie miał. Ani swojej narzeczonej. - szyderczo się uśmiechnął i zatkał mi usta ręką.
- A teraz policzę do trzech. Zanim skończę ma cię tu nie być.
Kiedy tylko mężczyzna powiedział pierwszą cyfrę zerwałam się z ławki i zaczęłam uciekać najdalej, jak się da. Gdy odbiegłam już spory kawałek , odwróciłam się podczas biegu, by zobaczyć, czy mężczyzna za mną nie biegnie. Nagle na kogoś wpadłam i upadłam na chodnik tak, że zdarłam łokieć. Nad sobą ujrzałam Mahone'a, który wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać. Podałam mu rękę i wstałam.
- Co ci się stało w rękę? - zapytał
- Przed chwilą sobie ją zdarłam. - odpowiedziałam
- Mówię o twojej dłoni.
- A to... Przecięłam się o krzaki. - skłamałam
- Mieszkam niedaleko, może podejdziesz do mnie i opatrzymy rany? - zaproponował, a ja z uwagi na to, że się bałam, zgodziłam się
Rzeczywiście, mieszkał niedaleko. Kiedy podeszliśmy pod dom moim oczom ukazała się wielka, biała willa. Gdy weszliśmy Mahone zaprowadził mnie do kuchni, gdzie z jednej z szafek wyjął wodę utlenioną i plastry.
- Czemu tak właściwie to robisz? - zapytałam
- Bo krwawisz. - zaśmiał się
- Przecież jesteś popularny, a ja nie, a przecież popularni nie zadają się z takimi jak ja, na przykład.
- Ale czy bycie popularnym przeszkadza w byciu miłym i pomocnym dla osoby, która jako jedyna uważa, że umiem być inteligentny?
- Czy ty...?
- Tak, słyszałem rozmowę twoją i Emily. - przerwał mi - Twoim zdaniem mam bogate wnętrze... Dzięki. - mówił opatrując moje rany - To, że jestem popularny nie znaczy, że jestem tępy, jak Ally, na przykład. Myśli, że nie wiem, że mnie zdradza z Collin'em Adkins'em...
- Dziękuję ci. - uśmiechnęłam się do niego
- Nie ma za co. - popatrzył mi w oczy
- Już trochę późno, to... - spuściłam wzrok, lekko onieśmielona - To ja zadzwonię po brata...
- Ja mogę cię odwieźć - zaproponował Mahone
- Nie, nie chcę ci robić kłopotu. Już dość dla mnie zrobiłeś...
- Przecież to nie jest żaden kłopot. - uśmiechnął się - Tylko podaj mi adres.
Po odwiezieniu do domu przez Mahone'a byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Gdzy weszłam do domu usłyszałam kłótnie Ariel i Brian'a oraz wtrącającą się Emily. Domyśliłam się, że chodzi o moją "ucieczkę", ale nie rozumiałam dlaczego to powód do kłótni. Spojrzałam na plaster, który Mahone przykeił mi na dłoń. Przypomniałam sobie słowa mężczyzny, który rozciął mi tę dłoń, więc za wszelką cenę chciałam dowiedzieć się o co chodzi.


-----------------------------------------------
I 3 rozdział dodany w taki okropny dzień rozpoczęcia rokuu :C Dziwne uczucie, że już koniec wakacji ;c teraz tylko pozostaje czekać do następnych ;D Mam nadzieję, że jak na razie blog Wam się podoba i nie nudzę Was, aż tak bardzo ;D jeśli mielibyście jakieś pytanie dotyczące bloga, czy coś to pytajcie tuu: http://ask.fm/Kabanoseeek ;) + zachęcam do komentowania :):)

wtorek, 27 sierpnia 2013

~ Rozdział 2 ~

Następnego dnia wstałam o godzinie 8.00 i poszłam wykonać poranną toaletę. Wracając z łazienki usłyszałam kawałek kłótni Brian'a i Ariel. Airle krzyczała, żeby Brian coś komuś oddał, bo ona cały ten czas żyje w strachu, ale zignorowałam to i poszłam do pokoju sie ubrać. Założyłam miętową bokserkę, białe szorty,a do tego biało-miętowe Air Max'y. Włosy upięłam w luźnego koka, wzięłam torbę i zeszłam na śniedanie. Kiedy usiadłam przy stole Ariel i Brian byli poddenerwowani. Ariel zrobiła naleśniki i oznajmiła nam, że nie idzie dziś do pracy, bo jej nie dobrze, po czym wyszła z kuchni. Brian sie tym zbytnio nie przejął, tylko się ze mną pożegnał i wyszedł z domu. Po chwili znów otworzyły się drzwi do domu, a do kuchni wpadła Emily.
- Sorki, że się trochę spóźniłam, ale to wszystko wina tego bahora! - zsapana opadła na krzesło obok
- Hunter?
- No, a kto, jak nie on?!
- Co zrobił tym razem? - zapytałam
- Powiedział mi przed wyjściem, że nie idzie dziś do szkoły, bo to już "nie modne". Stałam i się z nim kłóciłam. W końcu nie wytrzymałam, wypchnęłam go zadrzwi, zamknęłam je i powiedziałam, że teraz nie ma wyboru.
- I poszedł?
- Nie wiem, zostawiłam go przed tymi drzwiami i przyszłam do ciebie.
Zaśmiałam się po cichu i zabrałam swoje rzeczy z podłogi, po czym obydwie z Em wyszłyśmy z domu. Idąc do szkoły wiedziałam, z jakim zamiarem tam idę. Z zamiarem "zrobienia wywiadu" z Mahone'm do gazetki szkolnej. Widząc go już na szkolnym korytarzu podeszłam do niego pewnym krokiem i powiedziałam:
-  Cześć Austin, robię artykuł o popularności do gazetki szkolnej. Mogę zadać ci pare pytań?
- No dobra... - odpiwedział - Tylko w miarę szybko, bo zaraz przyjdzie Ally
Wyciągnęłam więc z kieszeni notes z długopisem i zaczęłam zadawać pytania.
- Dlaczego uważasz, że jesteś popularny?
- Bo ludzie tak uważają.
- A dlaczego ludzie tak uważają?
- Nie wiem... - zawahał się - Może dlatego, że jestem kapitanem drużyny siatkarskiej.
- Myślisz, że popularność jest dobra, czy zła?
- Dobra.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo wtedy jestem popularny? - odpowiedział w trybie pytającym
- Sory, ale to ja zadaję pytania, a ty na nie odpowiadzasz.
- No dobra... - odpowiedział trochę lekceważąco
- Mam jeszcze tylko jedno pytanie. Mianowicie, czy nie uważasz, że zmieniłeś się od tej popularności? - zapytałam, jednak nie uzyskałam odpowiedzi, gdyż Mahone zapatrzył się na coś, co było za mną, czyli na Ally Johnson - jego dziewczynę
Podeszła do niego i przytuliła go, a on dał jej buaziaka w policzek, jednak zauważyłam, że dał go jej z pewną niechęcią
- Co się tu dzieje? - zapytała spoglądając na mnie
- Ariana przeprowadza ze mną wywaid do szkolnej gazetki. - uśmiechnął się do niej
- O czym?
- O popularności.
- To może ja też mogę na parę odpowiedzieć? - zapytała
- Praktycznie, to my już skończyliśmy - odpowiedziałam - Dzięki, Austin - uśmiechnęłam się i odeszłam
Natychmiast popędziłam do Emily, by pokazać jej odpowiedzi Mahone'a. Może i były one głupawe, ale trochę przebijała sie przez nie iskierka inteligencji. A przynajmniej dla mnie... Emily przeglądając jego odpowiedzi śmiała sie do rozpuku.
- I co? I ty mi powiesz, że on jest inteligentny? - zapytała przez śmiech
- No wiesz... Dla mnie jest tam pewien przebłysk...
- Niby w której części? Bo ja w żadnej nie widzę.
- Ja swoje wiem.
- Czemu tak go bronisz ciągle? Coś ty się w nim zakochała, czy co?
- Nie! - krzyknęłam - Po prostu uważam, że na zewnątrz może być popularnym kolesiem, ale wnętrze może mieć bogatsze...
- Bogatsze chyba o forsę jego mamuni... Przejrzyj w końcu na oczy, dorośnij. - powiedziała - To nie jest film. - pociągnęła mnie za ręke i poszłyśmy
Wchodząc za róg korytarza, na którym rozmawiałyśmy ujrzałam Mahone'a, siedzącego pod ścianą, zamyślonego. Spojrzałam na niego tak samo, jak on na mnie, jednak nie było to długotrwałe spojrzenie, gdyż ja i Em poszłyśmy dalej, a on tam został...


------------------------------------------------------
I jest 2 rozdział! :D strasznie długo zajęło mi pisanie go, ale w między czasie byłam też na koloniach i nie miałam zbytnio dostępu do internetu, ale teraz chcę dodawać częściej :):) Mam nadzieję, że na razie Was nie nudzę, bo się dopiero rozkręcam ;D Zachęcam do komentowania ;)

niedziela, 4 sierpnia 2013

~ Rozdział 1 ~

Nagle obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaspana powoli zeszłam po schodach, by zobaczyć kto przyszedł.
- Otwieraj te drzwi! - usłyszałam głos Emily dochodzący zza nich, więc podeszłam bliżej i otworzyłam drzwi z zamka - Aiana! - wbiegła do środka jak oparzona - Jest 8.30! Spóźnimy się do szkoły!
Dopiero w tej chwili powróciłam do rzeczywistości zwanej prawdziwym światem. Pobiegłam na górę prosto do swojego pokoju, otworzyłam szafę i bez dłuższych namyśleń wyciągnęłam z niej różowe, oczojebne szorty i szary T-shirt, a do tego czarne Converse do kostki. Pobiegłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę i przebrałam się w wyciągnęte chwilę wcześniej ubrania. Z półeczki nad umywalką zgarnęłam szczotkę do włosów i szybko je przeczesałam. Z szufladki spod umywalki wyciągnęłam tusz do rzęs i szybko, ale dokładne je pomalowałam. Wybiegłam z łazienki, z korytarza wzięłam torbę z książkami i zbiegłam na dół, a z blatu kuchennego zabrałam klucze. Pociągnęłam Emily za rękę i wyszłyśmy z domu.
- Ari! - krzyknęła - Nie zamknęłaś drzwi!
Puściłam więc rękę Emily i pobiegłam z powrotem pod dom. Po dwóch minutach wróciłam do przyjaciółki i ponownie zaczęłyśmy biec w stronę szkoły.
Kiedy wbiegłyśmy do szkoły było 8.50, więc spokojnie podeszłyśmy do naszych szafek. Wyjęłyśmy ksiązki do angielskiego i schowałyśmy nasze torby.
- Mhmm... - burknęła Emily - Idą nasi super Mahomies! A na ich czele oczywiście super siatkarz - Austin Mahone! Obiekt westchnień wszystkich lasek w szkole!
- Daj już spokój. - powiedziałam, zamykając szafkę - To jest ta "wyższa sfera", czyli nie nasz świat.
- Nie rozumiem tylko tych wszystkich lasek, które się w nim kochają! - zmierzyła go wzrokiem, kiedy przechodził obok
- To ich wybór - powiedziałam - I nie nasza sprawa.
Nagle znikąd pojawił się obok nas Robbie - kola ze szkolnego korytarza. Chodzimy z nim na matematykę, angielski i biologię, całkiem miły gość, tylko troszke obleśny.
- Dobrze, że jesteście dziewczyny. - powiedział - Nie ma pani od angielskiego i mamy zastępstwo z trenerem siatkarzy, więc idziemy na boisko oglądać jak grają.
- No dobra, dzięki Robbie. - powiedziała Emily i poklepała go po ramieniu kiedy już odchodził
- To takie słodkie, że on się w tobie kocha - zaśmiałam się do Emily
- Nawet mi nic nie mów! - oburzyła się
- Kurcze, przez to, że go poklepałaś po ramieniu będzie się teraz biedny zastanawiał, czy z nim nie zaciążyłaś - obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem
Kiedy tylko wybił dzwonek skierowałyśmy się w stronę boiska szkolnego. Usiadłyśmy na trybunach z resztą klasy i zaczęłyśmy oglądać, jak gra nasza szkolna drużyna. Przyglądałam się im bardzo uważie. Zwracałam uwagę na każdy, nawet najmniejszy szczególik, gdyż jeszcze 3 lata temu sama grałam w siatkówkę. Kochałam tę grę i kocham nadal, jednak już dawno z niej zrezygnowałam. Moje jedyne pocieszenie to to, że Emily spełnia swoje marzenia i nadal trenuje.
Nagle rozległ się głos trenera:
- Czy jest ktoś chętny do zagrania z kolegami? Hmm? 2 osoby na 2 osoby!
- Tak, my jesteśmy! - Emily wstała i pociągnęła mnie za rękę
Po boisku rozległy się cihce śmiechy naszej drużyny.
- Nie, nie, ja wcale nie jestem chętna... - powiedziałam i usiadłam z powrotem
- Ona tak tylko żartuje - Em uśmiechnęła się do trenera i nachyliła się nade mną - Robię to dla ciebie, bo wiem jak to kochasz, a poza tym chyba nie pozwolisz, żeby te matoły się śmiały i myślały, że jesteśmy gorsze. - szepnęła mi na ucho i pociągnęła ze sobą na boisko
- Tyler, Zach! - krzyknął trener - Pożyczcie koleżankom nakolanniki na chwilę, a na boisku zostają Austin i Robert.
Chłopaki dali nam nakolanniki i zaczęliśmy grę. Piłkę zaserwował Austin, a ja ją odebrałam, Emily ją wistawiła i wtedy zaatakowałam. Ani Austin, ani Robert, a ni nikt inny się tego nie spodziewał, gdyż nikt nie pofatygował się do odbioru piłki, a tylko Em wiedziała, że trenowałam przez długi czas. Od tej pory zaczęła się zacięta walka o każdy punkt. Nawet nie wiadomo kiedy zleciała cała lekcja i trzeba było iść po książki na kolejny przedmiot. Podziękowałyśmy za grę i poszłyśmy na trybuny. Pożegnałam się Emily, gdyż ona miała mieć teraz chemię, a ja historię. Gdy zbierałam z trybun swoje rzeczy, nagle ujrzałam obok siebie Mahone'a.
- Dobrze grasz. - uśmiechnął się
- Dzięki. - odpowiedziałam lekceważąco i zaczęłam odchodzić
- A o mnie nic nie powiesz, Ariano Williams? - zapytał
Bardzo zadziwił mnie fakt, że Mahone zna moje imię, a co dopiero nazwisko.
- A po co miałabym ci mówić rzeczy, które bardzo dobrze wiesz, Austin'ie Mahone?
- Żeby mnie dowartościować - głupio się uśmiechnął
- Przykro mi. - powiedziałam - Ale ja nie dowartościowuję już w pełni dowartościowanych przez całą szkołę. - odwróciłam się i odeszłam
Mahone także bardzo szybko zmył się z trybun i poszedł w stronę szatni.
Po lekcjach spotkałam się pod szkoła z Emily i razem poszłyśmy w stronę mojego domu. Przez ten czas opowiedziałam jej mój krótki dialog z Mahone'm. Zareagowała na to głośnym śmiechem.
- Wiesz... Ja i tak sądzę, że on potrafi być inteligenty... - powiedziałam - Jak każdy
- Tak, chyba jak z resztą Mahomies wkładają sobie oliwki do nosa na przerwie obiadowej! - powiedziała sarkastycznie - On nie jest jak każdy! To przecież Austin Mahone! - kontynuowała z lekkim grymasem na twarzy - Młody bóg wszystkich nastolatek!
- Ja swoje wiem... A to nie możliwe, żeby nie był choć trochę inteligentny.
- To zróbmy eksperyment. - zaproponowała Emily - Jutro pójdziesz do niego pod pretekstem wywaidu do gazetki szkolnej. Na przykład... - zawiesiła się, myśląc - O popularności! Zadasz mu parę pytań. Jeśli odpowie na nie głupio, to znaczy, że to kompletny matoł.
- A jeśli odpowie mądrze? - przerwałam jej
- Nie licz na to, ale... Ale jeśli mądrze, to zwrócę ci honor. - odpowiedziała i weszłyśmy do domu z zamiarem wymyślenia pytań dla Mahone'a.

---------------------------------------------------------
Jak widzicie trochę pozmieniałam zainteresowania Austin'a z koszykówki na siatkówkę, ale chyba Wam to nie przeszkadza? XD Mam nadzieję, że nie przynudziłam zbytnio na sam początek fanfica ;D Wyraźcie swoją opinię w komentarzu ;)


sobota, 3 sierpnia 2013

~ Bohaterowie ~

Ariana Williams - zwykła, 18-letnia dziewczyna z długimi, kasztanowymi włosami i piwnymi oczami, ucząca się w jednej ze szkół średnich z Los Angeles. Mieszka z bratem i jego narzeczoną, gdyż ich mama umarła po urodzeniu małej Ariany, a niedługo po tym ich tata popełnił samobójstwo. Ma najlepszą przyjaciółkę - Emily.

Brian Williams - starszy brat Ariany. Razem ze swoją narzeczoną -  Ariel pracują w firmie, zajmującą się budowaniem apartamentowców i biurowców, która należy do ojca dziewczyny. Tam właśnie Brian i Ariel się poznali.

Emily Jankowsky - Amerykanka polskiego pochodzenia, najlepsza przyjaciółka Ariany, mieszkająca dwie ulice dalej. Mieszka w domku jednorodzinnym razem z rodzicami i młodszym bratem - Hunter'em.

Mahomies - paczka najpopularniejszych chłopaków w szkole wliczająca Austin'a, Zach'a, Robert'a, Alex'a i Tyler'a. Nazwa paczki wzięła się od nazwiska Austin'a - lidera całej grupy, gdyż brzmi ono "Mahone". Narazie jako jedyny z paczki ma dziewczynę. Ma na imię Ally, także jest bardzo popularna. Kiedy razem przebywają, widnieją jako " Allyn " lub "A&A ".


---------------------------------------------------
I jest mój pierwszy fanfic o Austin'ie... ;) Nadal nie jestem pewna czy powinnam go prowadzić, ale spróbować zawsze można... ;D Pierwszego rozdziału możecie spodziewać się za jakieś 2 dni, albo może nawet jutro! ;) Mam nadzieję, że spodoba się Wam to moje przynudzanie XD