piątek, 18 października 2013

~ Rozdział 4 ~

Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do pokoju, gdzie kłócili się Ariel, Brian i Emily. Okazało się, że weszłam w sam środek awantury.
- Matko Boska, Ariana! - krzyknął Brian - Gdzie ty byłaś?! Martwiliśmy się!
- I bardzo dobrze! - powiedziałam - Możesz teraz podziwiać moją dłoń! - odkleiłam plaster i pokazałam wszystkim ranę - Chcę wiedzieć co tu się dzieje! Dlaczego ten facet mnie skaleczył, czego on do cholery chciał?!
- Jezu, tyle nerwów... - złapał się za głowę i chodził nerwowo po pokoju w tą i z powrotem - Ty nic nie powinnaś wiedzieć!
- Podziękuj temu idiocie!
- Brian! - nagle krzyknęła Ariel i nastała cisza - Powiedz jej w końcu.
Brian spojrzał na Ariel, wziął głęboki wdech i powiedział:
- To nie miało być tak, to miało być zupełnie inaczej! Teraz może się stać coś Ariel...
- To lepiej, żeby się nie stało! - powiedziałam - Jeśli coś im zrobi, to za to słono zapłaci!
- Im? - zapytał Brian sprawiając wrażenie zaskoczonego, jednak po chwili spojrzał na Ariel, której zaczęły spływać łzy po policzkach
- Ja chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak... - zaczęła pociągać nosem - Ale będziemy mieli dziecko...
Brian usiadł na łóżku i schował twarz w swoich dłoniach.
- Dlatego chcę, żebyś jak najszybciej oddał im te pieniądze... - dodała - Nie chodzi tylko o nasze bezpieczeństwo, ale też o bezpieczeństwo tego dziecka...
- Ile jesteś im winny? - zapytałam wściekła, jednak po chwili przypomniałam sobie, że całej tej kłótni słucha Em, więc odwróciłam się w jej tronę i ppowiedziałam :
- Chyba powinnaś już iść, Emily... Nie powinnaś tego słuchać...
- Właśnie powinna... - powiedział mój brat - Pożyczyłem od niej kilka tysięcy, żeby zacząć powoli spłacać dług...
Spojrzałam na Brian'a z niedowierzaniem, a następnie takim samym wzrokiem na Emily. Miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
- Zrobiłeś co?! - krzyknęłam
- Słuchaj Ariana... - zaczęła Emily - Moi rodzice założyli mi konto w banku i wpłacili na nie 25 tysięcy na mój dobry start, a gadałam z Brian'em i mówił, że trochępotrzebuje, więc mu pożyczyłam...
- Tylko nie wiedziałem, że gnoje naliczą odsetki! - krzyknął Brian
- Nawet nie chcę wiedzieć ile od nich pożyczyłeś. - do oczy zaczęły napływać mi łzy - Ale jeśli coś stanie się mnie, Ariel, dziecku, czy nawet Em, będzie to twoja wina! Tylko i wyłącznie twoja! - rozpłakałam się i wybiegłam z sypialni brata
Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Po raz pierwszy czułam, że zawiodłam się na Brian'ie, ale i na Emily. Rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam - jak małe dziecko. Poczułam się, jakbym była dla wszystkich nic nie znaczącym śmieciem. Emily uderzała w drzwi, krzycząc, żebym otworzyła, ale ja miałam chęć zostać w tym pokoju do końca świata. Leżąc tak na łóżku - zapłakana, obrażona na cały świat dostałam sms'a od nieznanego numeru. " Cześć ;) Kiedy byłaś u mnie, jak opatrywałem Ci ranę zostałaś swój pierścionek ;D przyniosę Ci go jutro do szkoły- Austin ;D ". Spojrzałam na palec i rzeczywiście go nie było. Przez te nerwy nie zauważyłam, że nie mam tego pierścionka. Postanowiłam, że podołuję się jeszcze bardziej, więc wzięłam z biurka swoją mp4 i włączyłam najsmutniejszą pisenkę z listy - Anouk - Lost Z powrotem położyłam się na łóżku i nie wiedząc kiedy - zasnęłam.
Kiedy się obudziłam wszędzie było zupełnie ciemno. Mój pokój oświetlały  tylko latarnie stojące na podwórku, przed domem. Powoli zwlekłam się z łóżka i zapaliłam światło. Poszłam do łazienki, umyłam się i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i weszłam pod kołdrę.
Rano wstałam z myślą, że Austin odda mi w szkole pierścionek. Już nie mogłam się doczekać, gdyż dużo on dla mnie znaczył, ponieważ tata dał mi go przed swoją smiercią, mówiąc, że mama zawsze marzyła, że odda go swojej córce. Podeszłam do szafy i po dłuższych namyśleniach wybrałam czarne szorty, czarne Vans'y i bluzkę na krótki rękaw w kolorze pudrewgo różu. Prędko ubrałam się w ubrania i poszłam do łazienki, by wykonać poranną toaletę. Włosy upięłam w lekkiego koka i wróciłam do pokoju, by zapakować torbę. Kiedy to zrobiłam zgarnęłam ją z podłogi i zeszłam na dół. Wzięłam z blatu bana oraz klucze i wyszłam z domu. Idąc do szkoły myślałam o tej awanturze.
Kiedy doszłam do drzwi szkoły wzięłam głęboki oddech i weszłam do budynku. Nagle doskoczyła do mnie Emily.
- Ari, przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale Brian mi nie pozwolił! - powiedziała poddenerwowana
- Dziewczyno! Masz 18 lat, więc chyba umiesz o sobie sama decydować, prawda?! - krzyknęłam na nią - Sory, ale to nie dla mnie... - odwróciłam się i poszłam do swojej szafki
Otworzyłam ją i włożyłam torbę, a wyciągnęłam potrzebne książki.
- Ale chociaż mnie posłuchaj! - Em zaszła mnie od tyłu
- Nie, to ty posłuchaj! - odwróciłam się do niej - Nie chcę z tobą rozmawiać! Zraniłaś mnie, wiesz?! Muszę sobie to wszystko poukładać, ale sama! - zamknęłam szafkę i udałam się w stronę sali od francuskiego
Na żadnej lekcji nie mogłam się skupić nad tematami. Rozmyślałam o wczorajszym dniu, o Emily, Brian'ie... Zastanawiało mnie, dlaczego nie chcieli mi powiedzieć, dlaczego to przede mną ukrywali... Nagle z rozmyślania wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Była to obiadówka, więc poszłam na stołówkę, wzięłam tackę i ustawiłam się w kolejce po jedzenie. Jak zawsze na tackę trafił hamburger, frytki, troszeczkę sałatki i sok pomarańczowy. Usiadłam przy stoliku, gdzie akurat nikt nie siedział, gdzie miałam też widok na " scenę", czyli podest z trzema stolikami, gdzie siedzą ci najpopularniejsi. Przy jednym ze stolików siedziały dwie przyjaciółki Ally. Przy drugim stoliku jednak brakowało mi dwóch osób, a mianowicie Austin'a i Ally. Pomyślałam, że może znowu siedzą w którejś z toalet i Bóg wie, co wyprawiają.
Po lekcjach udałam się prosto do domu, na nikogo nie czekając. Podczas, gdzy szłam spokojnym tępem dostałam sms'a. Wyciągnęłam telefon i go przeczytałam " Hej Ariana : ) Przepraszam, że nie byłem w szkole i nie oddałem pierścionka, ale musiałem coś załatwić. Możemy się spotkać w parku za jakąś godzinę, przy ławce z podpisami ludzi ze szkoły? - Austy "
Bardzo zdziwiło mnie, że podpisał się "Austy", ale odpisałam potwierdzając spotkania i lekko, lecz nie za bardzo przyspieszyłam kroku, żeby się wyrobić.


--------------------------------------------------
I jest 4! Po półtora miesiąca, ale co tam! ;D Sami wiecie, jak to jest z tą nauką, wiecznie jakieś sprawdziany i w ogóle ;) człowiek na nic nie ma czasuu ;D Mam nadzieję, że Wam się podoba i nie będziecie podsypiały, czytając ;D + zachęcam do komentowania ;*